Supernatural 10.15 The Things They Carried (pol)
Saturday, 21 March 2015 19:30![[personal profile]](https://www.dreamwidth.org/img/silk/identity/user.png)
Spoilery, rozumie się.
No proszę, jednak jednowątkowość służy jakości. Cześć, Cole! Więc jednak potrafią nie zepsuć jakiejś (męskiej) postaci w tym sezonie? Cud. A nie mówiłam, że jeszcze zakumplują z Deanem? Zgodnie z tradycją, że nic tak nie zaczyna Męskiej PrzyjaźniTM jak wzajemne nakładzenie sobie po pyskach. A już szczególnie doceniam, że razem z nim wraca ‘saving people’. Zabawne, że powrót do początków jest odświeżeniem… I do tego to jeden z ładniejszych wizualnie odcinków.



Dlaczego Sam odmówił ciacha? Zielona sałata – OK; zielony krem – apage satanas?
Dlaczego facet, który pająka nie skrzywdzi, w ogóle poszedł do wojska?
„Sammy”??? I Sam ani okiem nie mrugnie? Już myślałam, że Dean się odezwie, ale też nie.
Dean, to z butelką było wredne. Nie mówiąc już o tym, że idiotycznie prowokujące. Naprawdę dopiero Cole musiał ci podpowiedzieć to krzesło i sznurek? I naprawdę ten telefon do Sama nie mógł poczekać trzech minut? A, prawda, wtedy nie byłoby Dramatycznej WalkiTM, nawet jeśli zamiast niej byłby sens. Nie może być tak, żeby odcinek był idealny… Tym niemniej, oczekuję, że następny temu dorówna. :) Aha, tylko w międzyczasie zgubcie gdzieś wreszcie ten teatralny patos, bo jeszcze trochę i tu się będzie dało oglądać tylko drugi plan, statystów i okazyjnie Deana kradnącego czekoladę…
No proszę, jednak jednowątkowość służy jakości. Cześć, Cole! Więc jednak potrafią nie zepsuć jakiejś (męskiej) postaci w tym sezonie? Cud. A nie mówiłam, że jeszcze zakumplują z Deanem? Zgodnie z tradycją, że nic tak nie zaczyna Męskiej PrzyjaźniTM jak wzajemne nakładzenie sobie po pyskach. A już szczególnie doceniam, że razem z nim wraca ‘saving people’. Zabawne, że powrót do początków jest odświeżeniem… I do tego to jeden z ładniejszych wizualnie odcinków.



Dlaczego Sam odmówił ciacha? Zielona sałata – OK; zielony krem – apage satanas?
Dlaczego facet, który pająka nie skrzywdzi, w ogóle poszedł do wojska?
„Sammy”??? I Sam ani okiem nie mrugnie? Już myślałam, że Dean się odezwie, ale też nie.
Dean, to z butelką było wredne. Nie mówiąc już o tym, że idiotycznie prowokujące. Naprawdę dopiero Cole musiał ci podpowiedzieć to krzesło i sznurek? I naprawdę ten telefon do Sama nie mógł poczekać trzech minut? A, prawda, wtedy nie byłoby Dramatycznej WalkiTM, nawet jeśli zamiast niej byłby sens. Nie może być tak, żeby odcinek był idealny… Tym niemniej, oczekuję, że następny temu dorówna. :) Aha, tylko w międzyczasie zgubcie gdzieś wreszcie ten teatralny patos, bo jeszcze trochę i tu się będzie dało oglądać tylko drugi plan, statystów i okazyjnie Deana kradnącego czekoladę…