aletheiafelinea: moving gif; a pencil drawing of a human eye shutting and then opening as a cat eye that shuts to open as the human one again, the cycle repeats endlessly (Default)
[personal profile] aletheiafelinea
Skoro było o komiksach papierowych, to webkomiksy poczuły się dotknięte zaniedbaniem i zażądały sceny dla siebie. Zatem dzisiaj będzie o komiksach internetowych. Co prawda, niektóre z nich są też dostępne na papierze, ale Internet był/jest dla nich startem, miejscem premiery. Nawiasem mówiąc, to je czyni odwrotnością serii, które miały dawno ugruntowaną pozycję gazetowo-papierową, zanim pojawiły się w Necie, jak Hägar the Horrible, Mutts, Calvin&Hobbes... Drugim nawiasem, webkomiksy – między innymi te – są sztandarowym przykładem na to, że coś może być dostępne za darmo i jednocześnie się skutecznie sprzedawać, nie mimo, ale dzięki tej dostępności.

W przeciwieństwie do listy komiksów papierowych, która była kompletnie przypadkowym przeglądem wszystkiego, co w ręce wcześniej wpadło, ten wpis możecie traktować jako wybraną listę poleceń. To nie jest „o co się ostatnio potknęłam”, tylko „co jest na mojej prywatnej liście webkomiksów wartych pamiętania i/lub wracania”. Choćby dlatego, że wszystkie mają grafikę na poziomie profesjonalnym. No to lecim, kolejność alfabetyczna.

Family Man 15+
Autorka: Dylan Meconis (blog, fb, G+, Tumblr, Twitter, [livejournal.com profile] quirkybird)
angielski
z ciągłością fabularną, aktualizacje co piątek

Połowa osiemnastego wieku; Luther Levy, syn zegarmistrza, traci szansę na doktorat na Getyndze, gdy na egzaminie przyznaje, że jest ateistą. Jakiś czas później dostaje ofertę pracy – wykłady z teologii na prowincjonalnym uniwersytecie. Uczelniana bibliotekarka okazuje się fascynującą kobietą, która ma jakieś tajemnice, a po okolicznych lasach nocami krążą wilki...

Przygaszona kolorystyka z mocną kreską daje klimat niesamowitości à la „bracia Grimm spotykają Bestię z Gevaudan”, ale póki co, komiks bardziej obiecuje horror niż fabularnie spełnia tę obietnicę. Wypadkowa między częstością aktualizacji a treściwością każdej porcji dosyć nadweręża cierpliwość, więc możliwe, że najlepiej poczekać aż będzie wreszcie gotowa całość... To największy problem webkomiksów, które mają jedną długą fabułę zamiast serii epizodów zamykanych w jednym-kilku paskach/planszach – zanim rzecz dojdzie do połowy, zapomina się co było na początku, nawet jeśli nie traci się zainteresowania.










Girls Next Door
Autorka: Rebecca Morse vel Pika-la-Cynique (strona oficjalna, blog, dA)
angielski
coś pomiędzy epizodami a meandrującą i zaplątaną ciągłością fabularną, aktualizacje średnio co tydzień

Labiryntowa Sarah mieszka z Christine Daaé, a sąsiednie numery zajmują Upiór Opery z Królem Goblinów i inspektor Javert z Jamesem Norringtonem. Owszem, to brzmi jak wstęp do koślawego fanfika, ale na tym podobieństwa się kończą. GND należy mieć pod ręką, gdy zachodzi potrzeba walnięcia po zakutej pale kogoś powtarzającego, że fankultura jest „bezwartościowa i nieambitna bo wtórna”. Tak, głupcze, jest wtórna. W taki sam sposób jak sf jest pomysłowa i wizjonerska, kryminał zagadkowy, a horror straszący. GND jest fanartofikomiksem wzdłuż, w poprzek i na wylot; nie istniałby bez swoich uniwersów kanonicznych. Ale w tym jego wartość, że nie próbuje i nigdy nie miał być oryginalny w sensie rozumianym przez pogardzających fankulturą. Czy ktokolwiek oskarżałby recenzje o wtórność? GND komentuje swoje kanony i fanony, nieraz całkiem bezpośrednio, bo postacie są ich świadome w sposób prawie-ale-nie-do-końca rozbijający czwartą ścianę. I jeśli fan-meta-komentarz kanonu jest gatunkiem, to GND jest pierwszej klasy przedstawicielem gatunku. GND ma się tak do TvTropes, jak powieść obyczajowa do podręcznika psychologii/socjologii.

Technicznie rzecz biorąc, GND to crossover w konwencji high school AU (a raczej college AU), który w dodatku jest spin-offem komiksu Roommates (znajomość którego jest do czytania GND doskonale zbędna; to tyle, co mogę o nim powiedzieć, bo mnie osobiście odrzuca kreska). Ale słowem kluczowym jest tu „crossover”. Jak dotąd w grze jest między innymi Labyrinth (1986), The Phantom of the Opera, PotC, Les Mis, Discworld, Good Omens, LotR, Sweeney Todd, Harry Potter, Labirynt Fauna, Narnia, Legenda (1985), Rocky Picture Horror Show, Wiedźmin, Supernatural, Twilight, Dresden Files, Nigdziebądź, Buffy, Hellboy, Batman... Zastanawiam się, czy autorka trzyma gdzieś listę...

Pospieszna, szkicowa i na pierwszy rzut oka niedbała kreska po bliższym przyjrzeniu okazuje się mieć precyzję i siłę wyrazu celnie wsadzonej szpilki. Może nieco przeszkadzać, że wygląd postaci jest mocno przefiltrowany przez styl autorki, w którym po pierwsze liczy się ekspresja, a dopiero po drugie oddanie podobieństwa, ale na ogół nie ma większego problemu z rozpoznaniem postaci wprowadzanych pierwszy raz i odróżnianiem ich później. Warto zwrócić uwagę, że autorka używa zmian stylu w obrębie jednej planszy – od chibi-mangowego uproszczenia w kilku kreskach po szczegółowy quasi-realizm z cieniowaniem – jako środka do przekazania nastroju i wymowy scen. To coś bardzo specyficznie fan-kulturowego. Proszę wycieczki, na eksponacie po prawej trzy fandomy w stylu podstawowym/neutralnym, czyli Christine, Sarah, RoyalWrathModeOn!Jareth the Goblin King, human!Greebo i Niania Ogg.

A w bonusie owl!Jareth, lepszy niż kanoniczny. :3 ^^ :))) ♥♥♥ (ma ktoś jeszcze na zbyciu jakieś fluffiaste emoty?)


Hallmarks of Felinity
Autor: Brooke McEldowney (blog, Twitter)
angielski
epizodyczny

Rzecz o kociości. Jak to „i co dalej?”.
Podseria w obrębie komiksu 9 Chickweed Lane, o którym nie mam zdania, bo interesuje mnie tylko HoF. To zresztą wyjątek na liście, bo 9CL zaczynał jako paskoodcinkowiec w drukowanej gazecie. Kociość jest perfekcyjnie uchwycona nawet w samej kresce, co jest przyczyną, dla której – niewykluczone – mogliście spotykać pojedyncze kadry tu i ówdzie w avatarach i sygnaturach. To teraz już wiecie co to było. HoF w Necie nie ma jednego oficjalnego miejsca jako wydzielona kolekcja, więc jeśli nie macie cierpliwości przekopywać 9CL, to... Google Waszym Przyjacielem.


Lackadaisy
Autorka: Tracy Butler (dA, fb, Tumblr, Twitter)
angielski
z ciągłością fabularną, aktualizacje nieregularne

St. Louis, prohibicja, mafia, fedory, strusie pióra i jazz. Aha, i wszyscy są kotami.
Pod względem grafiki – nie tylko na tej liście, ale we wszystkich komiksach netowych – najpierw jest Lackadaisy, potem długo długo nic, potem jeszcze trochę nic, potem inne najlepsze webkomiksy, jak Family Man, potem jeszcze kawałeczek nic, a potem cała reszta. Internet Internetem, ale Lackadaisy spokojnie zająłby też pozycję na najwyższej półce komiksowej w druku. A raczej już zajmuje, bo jest też publikowany w albumach, na papierze. Sepiowy, wyjątkowo precyzyjny rysunek; bardzo szczegółowe scenografie; wyraziste, dobrze odróżnialne i zapamiętywalne postacie. Śledzenia wielowątkowej fabuły nie ułatwiają rzadkie aktualizacje, ale trudno mieć o to pretensje, bo w Lackadaisy nie tylko grafika jest dopracowana. Największy błąd jaki można w tym wypadku popełnić, to rzucić okiem i skwitować „łee, pluszowe anthro, szukam czegoś poważniejszego”. Tymczasem Lackadaisy ma solidne historyczne tło – w języku, scenografii, modzie... Ile znacie webkomiksów z przypisami odnośnie researchu? A skoro już mowa o pluszowości, to owszem, wszyscy są kotami, ale Lackadaisy tylko z wyglądu i 95% klimatu jest G-rated. Pozostałe 5% jest gdzieś w okolicach R. Wspominałam o mafii, prawda?
Długie przerwy między aktualizacjami całkiem nieźle wynagradza fanserwis, który u Tracy B. jest absolutnie wyjątkowy. Nieraz zdarza się jej odpowiadać na pytania fanów graficznie, a poza tym co najmniej równie często jak główny komiks publikuje materiały dodatkowe – concept arty, tutoriale, ludzkie wersje postaci... Mój prywatny faworyt, Dorian ‘Zib’ Zibowski, który kanonicznie jest rudym, nieco rysiastym kocurem.

The Movie
Autor: Robert Sienicki (dA, fb, G+, Twitter)
wbrew tytułowi, polski
epizodyczny, aktualizacje nieregularne

Redakcja czasopisma filmowego. Pisanie recenzji filmów; wspólne oglądanie filmów; wspólne fanowanie filmów; samotne fanowanie filmów wbrew zdaniu zblazowanych wapniaków / nie wiedzących co dobre smarkaczy; wzajemne powstrzymywanie się od uduszenia RedNacza i/lub współredaktorów...
Projekty postaci z czasem zauważalnie ewoluują, co zresztą w komiksach dziwnym nie jest, ale grafika na żadnym etapie ani specjalnie nie zachwyca, ani nie gryzie w oko. No i dobrze, bo najważniejsza i tak jest treść. Do treści potrzebne jest niejakie ogarnięcie filmowe, ale też nie na tyle, żeby komiks był hermetyczny. Słowem, rzecz dla fanów kina. Tylko i aż tyle.


Nemi
Autorka: Lise Myhre (fb)
norweski (przekłady angielskie, polskie, rosyjskie, francuskie, hiszpańskie... prawdopodobnie też chińskie, maoryskie i marsjańskie)
epizodyczny

Z Norwegii mamy dwie dobre rzeczy na N – Jo Nesbø i Nemi. Gotka, fanatyczka fantasy, Bożego Narodzenia i czekolady, wegetarianka z alergią na sprzątanie i Zdrowe Życie, na stopie wojennej z budzikami i pustogłowymi ludźmi.
W grafice Nemi najważniejsze są Włosy Nemi, a reszta to w porównaniu z tym zupełnie nieistotna Reszta. Jeden z najbardziej zaprzyjaźnialnych i najmocniej uzależniających komiksów wszechczasów. Wobec powyższego istotne jest, że nieważne ile się przeczytało pasków, gdzieś w odmętach Netu zawsze jest więcej, choć niekoniecznie w najbardziej pożądanych językach. Nemi ma oficjalną stronę, ale bez archiwum. Najpopularniejszą większą kolekcją jest angielska wersja w magazynie Metro, a przynajmniej kilka stale zmienianych pasków w charakterze skarbu narodowego prezentują niektóre norweskie ambasady. Nemi jest też na bieżąco publikowana na papierze w co drugiej większej gazecie w Skandynawii, a poza tym jako zebrane albumy i parę obszerniejszych wydań specjalnych z dłuższą fabułą.


Oglaf 18+
Autorzy: Doug Bayne i Trudy Cooper
angielski
epizodyczny, co jakiś czas wpadający w ciągłość fabularną, aktualizacje co niedzielę

Pretekstowy seks, wszystko i tak się sprowadza do fabuły. A raczej plątaniny absurdu, myśli napadającej zza winkla i humoru czarnego jak komin krematorium. Oglafa (podobnie jak, podejrzewam, większość komiksów na tej liście) wszyscy znają, to co tu więcej gadać?


~*~*~*~

Khem *studiuje paznokcie* niewykluczone, że prawdopodobne, że być może dysponuję ośmiuset angielskimi paskami Nemi. Wiecie co robić i gdzie składać podania. To co zwykle – wniosek z uzasadnieniem motywacyjnym, życiorys, zaświadczenie o karalności od księdza proboszcza, cyrograf z zobowiązaniem do dalszego rozpowszechniania wśród jeszcze nieświadomych niewiniątek...

Date: 2014-03-09 22:10 (UTC)
filigranka: (Default)
From: [personal profile] filigranka (from livejournal.com)
Och, jak dużo czytania! [uśmiecha się z ukontentowaniem]

Date: 2014-03-09 22:13 (UTC)
From: [identity profile] aletheiafelinea.livejournal.com
W poście, czy pod linkami w poście? ;)

Date: 2014-03-09 23:50 (UTC)
filigranka: (Default)
From: [personal profile] filigranka (from livejournal.com)
Pod linkami. Ale w poście takoż, zwłaszcza uwaga na temat twórczości fanowskiej.
(deleted comment)

Date: 2014-03-09 23:15 (UTC)
From: [identity profile] aletheiafelinea.livejournal.com
One się jakoś tak same znajdują, szczególnie, że te konkretne są jednymi z najpopularniejszych internetowych. Jak już, to problemem jest decyzja, które wybrać... :D Cieszę się, że Cię zainteresowało.

Date: 2014-03-10 20:23 (UTC)
ad00absurdum: (Default)
From: [personal profile] ad00absurdum
Ten strip z "The Movie" - normalnie jakbym widział siebie :D

W ogóle dzięki za linki, se poczytam cuś.

Date: 2014-03-10 21:09 (UTC)
From: [identity profile] aletheiafelinea.livejournal.com
To jeden z celniejszych pasków, też do mnie przemawia. Tak jakbym znała ten nastrój, czy coś... ]:>

Proszę uprzejmie, dostarczanie potrzebującym materiału do czytania jest czynnością zaszczytną i chwalebną, mówię jako czytająca.

Ahem...

Feel free to comment or send me messages in any language you can see in this blog. It's okay if your language of choice doesn't match the given entry's language. You're also welcome to request for translation, within reasonable limits.

Można komentować i wysyłać mi wiadomości w każdym języku jaki widać na tym blogu. Nie szkodzi, jeśli Twój wybrany język nie zgadza się z językiem danej notki. Można też prosić o przekład, w rozsądnych granicach.

Style Credit