aletheiafelinea (
aletheiafelinea) wrote2015-11-19 08:19 pm
![[personal profile]](https://www.dreamwidth.org/img/silk/identity/user.png)
Entry tags:
Supernatural 11.01-11.06 (pol)
No to lecim z jedenastym sezonem. Nie do końca jestem pewna, czy mi się chce, więc poniekąd wróciłam do punktu startowego sprzed półtora roku: niech się dzieło broni.
11.01 Out of the Darkness, Into the Fire
Estetycznie się zaczyna, Dean w dzikim kwieciu. I Sam nareszcie jakoś wygląda. Ktoś w produkcji chyba czyta co fandom mówi. Jak na razie Darkness (Ciemnica? :3 ) jest siłą wybitnie dobroczynną, przynajmniej w sferze wizualnej – jednego Winchestera aranżuje w kompozycjach zielnych, drugiemu załatwia strzyżenie... I to wszystko w jednym przelocie przez Impalę. Kto wie, do czego dojdzie za pół sezonu. Może by jej tymczasem pokazać Castiela?
No dobra, dzikie kwiecie dzikim kwieciem, ale i tak muszę zapytać, jakim cudem Sam wiedział, w którym kierunku iść? I to milę? Jakieś mistyczne braterskie fluidy?
Czołówka wygląda jak brak czołówki, a dotychczasowa akcja jak brak scenariusza, ale przynajmniej Winchesterowie działają razem. Boję się oddychać, żeby się nie potłukło.
Dean, masz zamiar na niej zacerować skórę od razu z koszulą? Najlepiej tą samą nitką... Widzę, że S-wersum nadal działa według algorytmu „Ubrania są przyrośnięte do ludzi, chyba że --> sprawdzić, czy nie Winchester albo Castiel --> sprawdzić, czy limit czasu antenowego na fanserwis jeszcze nie wyczerpany --> jeśli nie zachodzi którekolwiek z tych, patrz punkt pierwszy --> jeśli sens rzęzi o litość, dobić, zakopać i patrz punkt pierwszy”.
A skoro już przy tym jesteśmy, czy ktoś mógłby litościwie dobić wątek Castiela? Najlepiej razem z nim. Jeśli już nawet mnie nie włącza się moje zwyczajowe „może tym razem”, to o czymś świadczy!
„Killing zamiast saving” vs „saving przed killing”, ktoś tu jednak definitywnie czyta, co mówi fandom. Dobry dialog i dobry kurs. A teraz o co się zakładamy, że zostanie zapomniany najdalej koło czwartego odcinka?
Rolą sezonu (dobra, po jednym odcinku, wiem, cicho tam) zostaje Ms.C. I to mówię ja, na ogół nie lubiąca zmian vesseli. I to po Marku Sheppardzie. Aż prawie żałuję, że to nie było na stałe... Może jeszcze czasem wróci? :3
Uchh, za to naprawdę myślałam, że Mark of Cain jest z głowy... Dajcie spokój, trzeci sezon to wlec? Za długo już o cały poprzedni.
11.02 Form and Void
Ale psychologia do tego stopnia alternatywna, to jednak nawet w S-wersum nowość... „Och, jak cudownie, że znienacka musimy wychować kompletnie obcego dzieciaka! O, przekrwawiłaś sobie mundur na wylot; oczywiście, że widzę, babcie zawsze zauważają, ale inspirowana Babciową MądrościąTM taktownie to przemilczę, a zresztą jestem zbyt zajęta Gruchaniem Nad Kruszynką i wszystko się przecież ułoży!”. Może i Jak-Jej-Tam-Było straciła duszę, ale jej Babcia od początku musiała być cyborgiem, nie ma innej opcji... O_____O
A skoro już jesteśmy przy Jak-Jej-Tam, zapowiadała się na długoterminową, więc odetchnęłam z wyjątkową ulgą, bo była bardziej drewniana od tej szafy,* w której wylądował Dean. Mr.C ma u mnie ciacho i kolejną herbatę. Jednak w tym serialu porządne gliny robią nie częściej niż raz na pięć sezonów... Nawiasem mówiąc, w zamian za duszę dostała jakieś supermoce, czy coś? Bo jeśli nie, to z ostatnich sezonów wynika, że aby skutecznie sprać Deana Winchestera wystarczy 1. być kobietą oraz 2. o połowę mniejszą od niego. Tego samego Deana Winchestera, co zamiata Kainową kuchnię demonami i bez wsparcia kroi gniazdo wampirów hurtem.
* A szafa była bardzo drewniana. Tak bardzo, że byłam pewna, że Mr.C oberwie kołkiem z tego stosu zamiast noża.**
** Swoją drogą anielskie noże strasznie teraz potaniały. Dean zostawia swój w Mr.C, a ten zwiewając nawet go nie zabiera…
A skoro już jesteśmy z kolei przy nim, pomysłem sezonu jak na razie zostaje Mr.C jako egzorcysta polecany z pełną świadomością przez Kościół. ♥ A to, jak wygląda w koloratce, może być jednym z powodów, dla których mu tak zależy na tym vesselu.
Ooo, niezłe wejście. I druga dobra rola sezonu, obok Ms.C. Oraz najlepszy reaper całego jak dotąd kanonu. Poproszę więcej Billie. O ile nie skończy równie szybko jak Ms.C i Jak-Jej-Tam... albo nie okaże się rozczarowaniem. Castiel też w końcu miał wejście. :P Na marginesie – i na minusie – wygląda jednak na to, że śmierć Śmierci nie ma żadnych konsekwencji, poza jedną nieco wkurzoną reaperką…
Hmm... Lista na drogowskazie zaczynała się od się od „Medical imaging” i prawdopodobnie coś o mnie mówi, że byłam zaskoczona, widząc, że jednak chodziło o „Chapel”...
And if I have to die, I've made my peace with that, but . . . Please. Dean deserves better. Dean deserves a life.
A ten znowu... Czy to się przypadkiem nie zużyło już sześć sezonów temu? I czy od tej pory nie zostało przerobione co najmniej raz na sezon, w porywach do razu na odcinek?
Dialogowo ten sezon jak dotąd skacze od tragicznych telenowel do sitcomów i z powrotem. Wolę momenty sitcomowe. Może by je zostawić i skrócić odcinki do dwudziestu minut? Fabuły by to nie skrzywdziło, tam i tak nie ma wiele do krzywdzenia...
Och, Hannah, chlip... No, właściwie to nie bardzo mokre chlip. Żal bardziej tego, że nawet jej specjalnie nie żałuję, niż jej samej. Może by tak sobie zrobić headcanon, że po 10.07 już się w ogóle nie pokazała...
Już wiem, czemu Sam dobrze się wpasował w uniwersytet: produktywność gwałtownie mu się wzmaga dopiero tuż przed deadlinem.
No to mamy Dziewczynkę z Piekła Bardziej Piekielnego Niż Piekło, jakże ekscytujące. Czy ja już tego gdzieś nie widziałam? :] Czy ja w ogóle dostanę w tym sezonie coś, czego jeszcze tu nie widziałam? Poza Mr.C w koloratce.
11.03 The Bad Seed
”You know where you are? What's the date?”
”Earth. Several billion years from the beginning.”
Lubię anielski kalendarz. Trudno się z nim spóźnić. :>

Ładne przejęcie z podaniem, Dean. W razie kryzysu w biznesie hunterowym macie przyszłość w zorganizowanych kradzieżach torebek. :]
Chowanie przed goniącym zbirem w ciemnym miejscu z jednym wejściem – odfajkowane. A mnie się zdawało, że już od dobrych ośmiu albo dziewięciu sezonów nie jesteśmy w horrorze…
Dean. W ciemnym zaułku. Szukając kumpla. Którego trzeba ratować. Wydaje neandertalskie dźwięki godowe. W kierunku przypadkowych dziewczyn. Bardzo wyraźnie niezainteresowanych.
*nieco się otrząsa ze stuporu*
Kto to napisał, ci sami co Deana na kampusie rok temu?
*wraca*
Nie ci sami. Ale też para. Mam zacząć omijać wszystko pisane przez pary scenarzystów? o_O
(Nie, tutaj stanowczo nie ma żadnego Good Omens, rozumiemy się? W całym sezonie. NIE MA.)
11.04 Baby
♥♥♥ !!! Najlepszy odcinek od niepamiętnych czasów !!! ♥♥♥
No dobrze, właściwie to od pamiętnych. Dokładnie od 6.04 Weekend at Bobby’s. Domyślam się, że niektórzy mieli tak przy 10.05 Fan Fiction. No cóż, ja mam teraz. Nawet pomimo tego, jak Impala wyglądała na koniec, chlip. Co? A, tak, tych dwóch też. A tam, nic im nie będzie, przyzwyczajeni są, do następnego odcinka będą jak nowi. Ale Impala chlip. A scena z tymi dwiema smarkulami była absolutnie przerażająca. Ta co straciła torebkę, dobrze jej tak, wrr. A tych dwóch cymbałów ani się nie dowiedziało. Że też Impala nie mogła im powiedzieć…
No właśnie, nie mogła. Miałam spore nadzieje na ten odcinek, i mgliście się spodziewałam, że będzie bardziej, hm, żywa? Być-może-świadoma? No, że będzie też jednak postacią, nie tylko scenografią. Trochę jednak chyba jestem rozczarowana… Ale tylko tym. To coś miało pomysł. Scenariusz. Nawet dialogi. Choć zastanawiam się, ile z tego było improwizowane. I rewelacyjną reżyserię, szczególnie pierwszej sceny Dean vs potwór, ale także sceny dialogowej między snami Sama.

We are home.
Nie chcę oglądać dalej, bo kolejne odcinki będą jak te przed tym… :(
Inna sprawa, że ten odcinek nie byłby możliwy w takiej formie bez tych dwustu przed nim, choćby i słabszych. (A „saving przed killing” jednak wciąż nie jest zapomniane, a przynajmniej przypominane tu i ówdzie. Wspominam to jak najciszej, żeby nie spłoszyć.)
11.05 Thin Lizzie
O, dawno nie było dusznego odcinka. Ostatnio wypada jakoś tak raz na sezon? A jeszcze dawniej nie było nawiedzonego wiktoriańskiego domu.
”Dean, we don't want to kill him. We want to save people, remember?”
”Right, your new rules.”
Jakie ‘your’ i jakie ‘new’? A kto dziesięć lat temu Samowi mówił o rodzinnym biznesie, Dean?
Czy wy nigdy nie próbujecie klamki przed wytrychami?
Żal mi Lena… :(
Hm, no dobra, więc nadal nie było dusznego odcinka. Był odcinek bezduszny. Jestem raczej rozczarowana…
11.06 Our Little World
No proszę, jak nie oczekiwać po Castielu niczego, to i zaskoczyć czasem może. Też się nie spodziewałam, że z demoniczną cegłą pójdzie tak łatwo.
Hej, czyli ten tron, nad którym fanki tak piszczą od co najmniej dwóch sezonów, nawet nie stoi w Piekle? Bardzo dobrze. Wolę Piekło niepokazane od rozczarowującego. :)
Wiecie co tu przyprawia o ciarki? Nie małolata zjadająca dusze, tylko małolata strojąca lolitowe miny do Deana. o______o
Oho, zaczynają rosnąć sekrety i spadać zaufanie publiczne… eee, to jest, międzyWinchesterowe. Wiedziałam, że za dobre to było, żeby miało długo wytrzymać.
~*~
Obserwacje natury ogólnej względem tego sezonu:
1. nadużywam tego emotka --> O__O
2. mamy (no dobrze, ja mam) drugi najlepszy odcinek kanonu.
Wnioski: hmm…
-----------------------------------------
Możesz komentować także przez Disqus, tutaj.
Estetycznie się zaczyna, Dean w dzikim kwieciu. I Sam nareszcie jakoś wygląda. Ktoś w produkcji chyba czyta co fandom mówi. Jak na razie Darkness (Ciemnica? :3 ) jest siłą wybitnie dobroczynną, przynajmniej w sferze wizualnej – jednego Winchestera aranżuje w kompozycjach zielnych, drugiemu załatwia strzyżenie... I to wszystko w jednym przelocie przez Impalę. Kto wie, do czego dojdzie za pół sezonu. Może by jej tymczasem pokazać Castiela?
No dobra, dzikie kwiecie dzikim kwieciem, ale i tak muszę zapytać, jakim cudem Sam wiedział, w którym kierunku iść? I to milę? Jakieś mistyczne braterskie fluidy?
Czołówka wygląda jak brak czołówki, a dotychczasowa akcja jak brak scenariusza, ale przynajmniej Winchesterowie działają razem. Boję się oddychać, żeby się nie potłukło.
Dean, masz zamiar na niej zacerować skórę od razu z koszulą? Najlepiej tą samą nitką... Widzę, że S-wersum nadal działa według algorytmu „Ubrania są przyrośnięte do ludzi, chyba że --> sprawdzić, czy nie Winchester albo Castiel --> sprawdzić, czy limit czasu antenowego na fanserwis jeszcze nie wyczerpany --> jeśli nie zachodzi którekolwiek z tych, patrz punkt pierwszy --> jeśli sens rzęzi o litość, dobić, zakopać i patrz punkt pierwszy”.
A skoro już przy tym jesteśmy, czy ktoś mógłby litościwie dobić wątek Castiela? Najlepiej razem z nim. Jeśli już nawet mnie nie włącza się moje zwyczajowe „może tym razem”, to o czymś świadczy!
„Killing zamiast saving” vs „saving przed killing”, ktoś tu jednak definitywnie czyta, co mówi fandom. Dobry dialog i dobry kurs. A teraz o co się zakładamy, że zostanie zapomniany najdalej koło czwartego odcinka?
Rolą sezonu (dobra, po jednym odcinku, wiem, cicho tam) zostaje Ms.C. I to mówię ja, na ogół nie lubiąca zmian vesseli. I to po Marku Sheppardzie. Aż prawie żałuję, że to nie było na stałe... Może jeszcze czasem wróci? :3
Uchh, za to naprawdę myślałam, że Mark of Cain jest z głowy... Dajcie spokój, trzeci sezon to wlec? Za długo już o cały poprzedni.
Ale psychologia do tego stopnia alternatywna, to jednak nawet w S-wersum nowość... „Och, jak cudownie, że znienacka musimy wychować kompletnie obcego dzieciaka! O, przekrwawiłaś sobie mundur na wylot; oczywiście, że widzę, babcie zawsze zauważają, ale inspirowana Babciową MądrościąTM taktownie to przemilczę, a zresztą jestem zbyt zajęta Gruchaniem Nad Kruszynką i wszystko się przecież ułoży!”. Może i Jak-Jej-Tam-Było straciła duszę, ale jej Babcia od początku musiała być cyborgiem, nie ma innej opcji... O_____O
A skoro już jesteśmy przy Jak-Jej-Tam, zapowiadała się na długoterminową, więc odetchnęłam z wyjątkową ulgą, bo była bardziej drewniana od tej szafy,* w której wylądował Dean. Mr.C ma u mnie ciacho i kolejną herbatę. Jednak w tym serialu porządne gliny robią nie częściej niż raz na pięć sezonów... Nawiasem mówiąc, w zamian za duszę dostała jakieś supermoce, czy coś? Bo jeśli nie, to z ostatnich sezonów wynika, że aby skutecznie sprać Deana Winchestera wystarczy 1. być kobietą oraz 2. o połowę mniejszą od niego. Tego samego Deana Winchestera, co zamiata Kainową kuchnię demonami i bez wsparcia kroi gniazdo wampirów hurtem.
* A szafa była bardzo drewniana. Tak bardzo, że byłam pewna, że Mr.C oberwie kołkiem z tego stosu zamiast noża.**
** Swoją drogą anielskie noże strasznie teraz potaniały. Dean zostawia swój w Mr.C, a ten zwiewając nawet go nie zabiera…
A skoro już jesteśmy z kolei przy nim, pomysłem sezonu jak na razie zostaje Mr.C jako egzorcysta polecany z pełną świadomością przez Kościół. ♥ A to, jak wygląda w koloratce, może być jednym z powodów, dla których mu tak zależy na tym vesselu.
Ooo, niezłe wejście. I druga dobra rola sezonu, obok Ms.C. Oraz najlepszy reaper całego jak dotąd kanonu. Poproszę więcej Billie. O ile nie skończy równie szybko jak Ms.C i Jak-Jej-Tam... albo nie okaże się rozczarowaniem. Castiel też w końcu miał wejście. :P Na marginesie – i na minusie – wygląda jednak na to, że śmierć Śmierci nie ma żadnych konsekwencji, poza jedną nieco wkurzoną reaperką…
Hmm... Lista na drogowskazie zaczynała się od się od „Medical imaging” i prawdopodobnie coś o mnie mówi, że byłam zaskoczona, widząc, że jednak chodziło o „Chapel”...
And if I have to die, I've made my peace with that, but . . . Please. Dean deserves better. Dean deserves a life.
A ten znowu... Czy to się przypadkiem nie zużyło już sześć sezonów temu? I czy od tej pory nie zostało przerobione co najmniej raz na sezon, w porywach do razu na odcinek?
Dialogowo ten sezon jak dotąd skacze od tragicznych telenowel do sitcomów i z powrotem. Wolę momenty sitcomowe. Może by je zostawić i skrócić odcinki do dwudziestu minut? Fabuły by to nie skrzywdziło, tam i tak nie ma wiele do krzywdzenia...
Och, Hannah, chlip... No, właściwie to nie bardzo mokre chlip. Żal bardziej tego, że nawet jej specjalnie nie żałuję, niż jej samej. Może by tak sobie zrobić headcanon, że po 10.07 już się w ogóle nie pokazała...
Już wiem, czemu Sam dobrze się wpasował w uniwersytet: produktywność gwałtownie mu się wzmaga dopiero tuż przed deadlinem.
No to mamy Dziewczynkę z Piekła Bardziej Piekielnego Niż Piekło, jakże ekscytujące. Czy ja już tego gdzieś nie widziałam? :] Czy ja w ogóle dostanę w tym sezonie coś, czego jeszcze tu nie widziałam? Poza Mr.C w koloratce.
”You know where you are? What's the date?”
”Earth. Several billion years from the beginning.”
Lubię anielski kalendarz. Trudno się z nim spóźnić. :>

Ładne przejęcie z podaniem, Dean. W razie kryzysu w biznesie hunterowym macie przyszłość w zorganizowanych kradzieżach torebek. :]
Chowanie przed goniącym zbirem w ciemnym miejscu z jednym wejściem – odfajkowane. A mnie się zdawało, że już od dobrych ośmiu albo dziewięciu sezonów nie jesteśmy w horrorze…
Dean. W ciemnym zaułku. Szukając kumpla. Którego trzeba ratować. Wydaje neandertalskie dźwięki godowe. W kierunku przypadkowych dziewczyn. Bardzo wyraźnie niezainteresowanych.
*nieco się otrząsa ze stuporu*
Kto to napisał, ci sami co Deana na kampusie rok temu?
*wraca*
Nie ci sami. Ale też para. Mam zacząć omijać wszystko pisane przez pary scenarzystów? o_O
(Nie, tutaj stanowczo nie ma żadnego Good Omens, rozumiemy się? W całym sezonie. NIE MA.)
♥♥♥ !!! Najlepszy odcinek od niepamiętnych czasów !!! ♥♥♥
No dobrze, właściwie to od pamiętnych. Dokładnie od 6.04 Weekend at Bobby’s. Domyślam się, że niektórzy mieli tak przy 10.05 Fan Fiction. No cóż, ja mam teraz. Nawet pomimo tego, jak Impala wyglądała na koniec, chlip. Co? A, tak, tych dwóch też. A tam, nic im nie będzie, przyzwyczajeni są, do następnego odcinka będą jak nowi. Ale Impala chlip. A scena z tymi dwiema smarkulami była absolutnie przerażająca. Ta co straciła torebkę, dobrze jej tak, wrr. A tych dwóch cymbałów ani się nie dowiedziało. Że też Impala nie mogła im powiedzieć…
No właśnie, nie mogła. Miałam spore nadzieje na ten odcinek, i mgliście się spodziewałam, że będzie bardziej, hm, żywa? Być-może-świadoma? No, że będzie też jednak postacią, nie tylko scenografią. Trochę jednak chyba jestem rozczarowana… Ale tylko tym. To coś miało pomysł. Scenariusz. Nawet dialogi. Choć zastanawiam się, ile z tego było improwizowane. I rewelacyjną reżyserię, szczególnie pierwszej sceny Dean vs potwór, ale także sceny dialogowej między snami Sama.

We are home.
Nie chcę oglądać dalej, bo kolejne odcinki będą jak te przed tym… :(
Inna sprawa, że ten odcinek nie byłby możliwy w takiej formie bez tych dwustu przed nim, choćby i słabszych. (A „saving przed killing” jednak wciąż nie jest zapomniane, a przynajmniej przypominane tu i ówdzie. Wspominam to jak najciszej, żeby nie spłoszyć.)
O, dawno nie było dusznego odcinka. Ostatnio wypada jakoś tak raz na sezon? A jeszcze dawniej nie było nawiedzonego wiktoriańskiego domu.
”Dean, we don't want to kill him. We want to save people, remember?”
”Right, your new rules.”
Jakie ‘your’ i jakie ‘new’? A kto dziesięć lat temu Samowi mówił o rodzinnym biznesie, Dean?
Czy wy nigdy nie próbujecie klamki przed wytrychami?
Żal mi Lena… :(
Hm, no dobra, więc nadal nie było dusznego odcinka. Był odcinek bezduszny. Jestem raczej rozczarowana…
No proszę, jak nie oczekiwać po Castielu niczego, to i zaskoczyć czasem może. Też się nie spodziewałam, że z demoniczną cegłą pójdzie tak łatwo.
Hej, czyli ten tron, nad którym fanki tak piszczą od co najmniej dwóch sezonów, nawet nie stoi w Piekle? Bardzo dobrze. Wolę Piekło niepokazane od rozczarowującego. :)
Wiecie co tu przyprawia o ciarki? Nie małolata zjadająca dusze, tylko małolata strojąca lolitowe miny do Deana. o______o
Oho, zaczynają rosnąć sekrety i spadać zaufanie publiczne… eee, to jest, międzyWinchesterowe. Wiedziałam, że za dobre to było, żeby miało długo wytrzymać.
Obserwacje natury ogólnej względem tego sezonu:
1. nadużywam tego emotka --> O__O
2. mamy (no dobrze, ja mam) drugi najlepszy odcinek kanonu.
Wnioski: hmm…
-----------------------------------------
Możesz komentować także przez Disqus, tutaj.
no subject
no subject
no subject