Ahem...
Feel free to comment or send me messages in any language you can see in this blog. It's okay if your language of choice doesn't match the given entry's language. You're also welcome to request for translation, within reasonable limits.
Można komentować i wysyłać mi wiadomości w każdym języku jaki widać na tym blogu. Nie szkodzi, jeśli Twój wybrany język nie zgadza się z językiem danej notki. Można też prosić o przekład, w rozsądnych granicach.
Można komentować i wysyłać mi wiadomości w każdym języku jaki widać na tym blogu. Nie szkodzi, jeśli Twój wybrany język nie zgadza się z językiem danej notki. Można też prosić o przekład, w rozsądnych granicach.
Masterlists
Style Credit
- Base style: Modular by
- Theme: Battle Raven by
no subject
Date: 2015-10-27 23:59 (UTC)Drugie, no, może aż tak mi się jeszcze nie kojarzy, ale pierwsze, owszem. Wzrok się jakoś po tym ześlizguje... Przy tym nawet nie o to chodzi, że trzeba to koniecznie zamienić na interesujących brzydali i szare myszy, bo przecież hej, jednak aktorska uroda jest jedną z istotnych zalet kina. Do czegoś w końcu chce się wzdychać! Idzie raczej o to, żeby dostrzec, że uroda - nawet w konwencjonalnie pojmowanych ramach - może być bardzo różna. Nawet fryzura robi ogromną różnicę. A tymczasem na każdej aktorce tylko "do ramion, wygładzone, rudobrązowe". A różnorodność jest pojmowana jako "do ramion, wygładzone, platynowy blond". :P W "Marsjaninie" (który i tak wyraźnie próbuje być niehollywoodzki w wyględności; chyba jedynym niekwestionowanym przystojniakiem był Rich astrofizyk) kapitan od informatyczki odróżniałam po działaniach, bo trudno było po wyglądzie... -_-
Wiele rzeczy trzeba było przyjąć dość szybko i w efekcie wyszło takie wrażenie, że to zadziwiający zbieg okoliczności. Domyślam się, że podczas czytania to mogło wypaść inaczej
Słusznie się domyślasz, a ja się cały czas żelazową wolą powstrzymuję od powtarzania co chwilę "a nie mówiłam". ;D
A ja bym się na nie chętnie rzuciła :)
Absolutnie nie ma przeszkód, żebyś się rzuciła na całą książkę. ;D Choć nie chciałabym wprowadzać z kolei w błąd w drugą stronę - w książce też jest głównie Mac Gyver, a takie akapity to, no, pojedyncze i rzadkie akapity. Nie, wróć, to właśnie dopiero w książce jest Mac Gyver, a w filmie prawie nie ma i o to mam do filmu pretensje. :P