Rajcy. Ngh. Żałuję, że pytałam. NIE żałuję, że jednak nie sprawdziłam osobiście...
To się cytatnę z lubimyczytać: *leci czytać* *wraca* A, myślałam, że to urywek był. XD
Fabuła wychodzi poza odstrzeliwanie kolejnych wrogów Też mi się to spodobało. Zresztą to się niejako zużyło w pierwszym tomie, więc podoba mi się konkretnie to, że zamiast recyklingować to samo, spróbowała czegoś innego. I lepszego. Zamiast zabijać wroga, naprawić powód, dla którego stał się wrogiem.
Co do "Nigdziebądź" podpisuję się pod każdym słowem z osobna i wszystkimi razem. Nawet też gdzieś komuś pisałam o Gaimanowych oderwanych obrazkach. No i ta oniryczność - rozumiem, że można lubić, ale mnie raczej odstręcza. Generalnie czytanie Gaimana to dla mnie w dziewięciu przypadkach na dziesięć poszukiwanie sensu w braku sensu...
Na okładce było napisane, że to potwornie dowcipne, zaśmiałam się może ze dwa razy. Gdzie ten dowcip pochowali, że nie znalazłam? Zważywszy, że przed "Nigdziebądź" miał tylko "Good Omens", dla mnie to dowodzi, że dział promocyjny w wydawnictwie czytuje tylko bibliografie autorów zamiast samych powieści. :P
no subject
Ngh. Żałuję, że pytałam. NIE żałuję, że jednak nie sprawdziłam osobiście...
To się cytatnę z lubimyczytać:
*leci czytać* *wraca* A, myślałam, że to urywek był. XD
Fabuła wychodzi poza odstrzeliwanie kolejnych wrogów
Też mi się to spodobało. Zresztą to się niejako zużyło w pierwszym tomie, więc podoba mi się konkretnie to, że zamiast recyklingować to samo, spróbowała czegoś innego. I lepszego. Zamiast zabijać wroga, naprawić powód, dla którego stał się wrogiem.
Co do "Nigdziebądź" podpisuję się pod każdym słowem z osobna i wszystkimi razem. Nawet też gdzieś komuś pisałam o Gaimanowych oderwanych obrazkach. No i ta oniryczność - rozumiem, że można lubić, ale mnie raczej odstręcza. Generalnie czytanie Gaimana to dla mnie w dziewięciu przypadkach na dziesięć poszukiwanie sensu w braku sensu...
Na okładce było napisane, że to potwornie dowcipne, zaśmiałam się może ze dwa razy. Gdzie ten dowcip pochowali, że nie znalazłam?
Zważywszy, że przed "Nigdziebądź" miał tylko "Good Omens", dla mnie to dowodzi, że dział promocyjny w wydawnictwie czytuje tylko bibliografie autorów zamiast samych powieści. :P