Potrzebowałam szybko czegoś do czytania na wyjazd i przypomniały mi się Twoje słowa o Urban Magic :) Zresztą już kiedyś poszłam popatrzeć w bibliotece, czy tego nie mają, ale zamiast sprawdzić w katalogu, poszłam do półek, a nie wiedziałam, że Griffin nie leży pod "G" (Prusa też, gdyby nie leżał na lekturach, trzeba byłoby szukać pod "Głowacki"? A "Wołanie kukułki" pod Rowling, chociaż tak się z tym autorstwem ukrywała?). W każdym razie pomyślałam, że nowe, grube, to się nada na wyjazd.
Na razie jestem po "Szaleństwie aniołów". Miejscami rozwleczone opisy, jednotorowa fabuła i główny bohater, który byłby przezroczysty, gdyby nie tytułowe anioły. Z drugiej strony wspaniale wymyślony, niesłychanie wiarygodny sposób działania magii w mieście - podzielam zachwyty, choć w tym gatunku jestem zielona :) Czyli dobrze trafiłam? :) W efekcie trochę problem, bo ani to rzucić, ani zostać fanem ;) Chyba dwójkę zacznę, bo mnie jednak trochę na wyjeździe otoczenie rozpraszało, i albo przywyknę do stylu, albo dam sobie spokój. Bo w oryginale, nawet gdybym miała wersję papierową, będę to czytała do końca roku.
Na tornister zaczęłam dzięki Tobie zwracać uwagę i z pewnym zdziwieniem odnotowałam, że na chwilę stał się torbą, ale chyba po parunastu stronach powrócił do bycia tornistrem. Pojawił się niezamierzony efekt komiczny, gdy bohater ucieka albo walczy o życie i w trakcie łapie/otwiera tornister ;) Brązowe oczy były najwyraźniej niewystarczająco różne od niebieskich i trzeba je było zmienić na czarne. *przewraca oczami* *w dodatku brązowymi*
"Miasto jest dla magii i dla fantasy „tym” w słowach „za starych dobrych czasów tego nie było”" <3
"Wszystko to jest bardzo pokrewne Pratchettowej zasadzie narrativum – magia i moc są w istocie ludzką wiarą." O, widzisz, o narrativum nie pomyślałam. To dlatego tak mi się ta magia spodobała :)
Drugiej części Twojej nieobiektywności ;) nie czytam, żeby sobie nie spoilerować, co jest dla serii dobrym znakiem, bo oznacza, że się przejmuję. Kto wie, może któregoś dnia przylecę zachwycona i wszystko odwołam ;)
no subject
Na razie jestem po "Szaleństwie aniołów". Miejscami rozwleczone opisy, jednotorowa fabuła i główny bohater, który byłby przezroczysty, gdyby nie tytułowe anioły. Z drugiej strony wspaniale wymyślony, niesłychanie wiarygodny sposób działania magii w mieście - podzielam zachwyty, choć w tym gatunku jestem zielona :) Czyli dobrze trafiłam? :) W efekcie trochę problem, bo ani to rzucić, ani zostać fanem ;) Chyba dwójkę zacznę, bo mnie jednak trochę na wyjeździe otoczenie rozpraszało, i albo przywyknę do stylu, albo dam sobie spokój. Bo w oryginale, nawet gdybym miała wersję papierową, będę to czytała do końca roku.
Na tornister zaczęłam dzięki Tobie zwracać uwagę i z pewnym zdziwieniem odnotowałam, że na chwilę stał się torbą, ale chyba po parunastu stronach powrócił do bycia tornistrem. Pojawił się niezamierzony efekt komiczny, gdy bohater ucieka albo walczy o życie i w trakcie łapie/otwiera tornister ;) Brązowe oczy były najwyraźniej niewystarczająco różne od niebieskich i trzeba je było zmienić na czarne. *przewraca oczami* *w dodatku brązowymi*
"Miasto jest dla magii i dla fantasy „tym” w słowach „za starych dobrych czasów tego nie było”"
<3
"Wszystko to jest bardzo pokrewne Pratchettowej zasadzie narrativum – magia i moc są w istocie ludzką wiarą."
O, widzisz, o narrativum nie pomyślałam. To dlatego tak mi się ta magia spodobała :)
Drugiej części Twojej nieobiektywności ;) nie czytam, żeby sobie nie spoilerować, co jest dla serii dobrym znakiem, bo oznacza, że się przejmuję. Kto wie, może któregoś dnia przylecę zachwycona i wszystko odwołam ;)