Nie, nie szukam pretekstów; jak już zaczęłam, to będę czytać, póki się mi nie znudzi.^^ Przy sześciu tomach może nawet do końca dam radę. Problem się u mnie zaczyna przy seriach, które mają kilkanaście pozycji, każda jak sztancy; tutaj jak już rozgryzę schemat, nudzę się koło trzeciej-czwartej książki i zwykle zostawiam.
"To jest raczej sytuacja "chwilowo cię potrzebuję, więc muszę cię znosić (ale co ci przy okazji dokopię, to moje)" - och, takie sytuacje też lubię. Lubię wszystko, co ma ambiwalentne emocje i typowy dla nich typ napięcia w relacjach, tak to chyba najprościej ująć.
Bardzo możliwe, że tam potem kobiet jest na pęczki; w jedynce te, które są, są albo niewykorzystane, albo niepotrzebne, albo - jak Oda - jakoś strasznie wg mnie... jak marionetki fabularne (może dlatego, że to początek i rzecz się dopiero rozwija). Jakby mi nie powiedziała autorka, że to kobieta, to bym nie zauważyła.
no subject
"To jest raczej sytuacja "chwilowo cię potrzebuję, więc muszę cię znosić (ale co ci przy okazji dokopię, to moje)" - och, takie sytuacje też lubię. Lubię wszystko, co ma ambiwalentne emocje i typowy dla nich typ napięcia w relacjach, tak to chyba najprościej ująć.
Bardzo możliwe, że tam potem kobiet jest na pęczki; w jedynce te, które są, są albo niewykorzystane, albo niepotrzebne, albo - jak Oda - jakoś strasznie wg mnie... jak marionetki fabularne (może dlatego, że to początek i rzecz się dopiero rozwija). Jakby mi nie powiedziała autorka, że to kobieta, to bym nie zauważyła.