http://alumfelga.livejournal.com/ ([identity profile] alumfelga.livejournal.com) wrote in [personal profile] aletheiafelinea 2015-10-27 09:27 pm (UTC)

A że do tego ładność wydaje się być pojmowana dość wąsko, to w rezultacie wszyscy są strasznie ujednoliceni
Właśnie. Ciężko byłoby teraz coś takiego przełamać.

Jensen Ackles jest, nomen omen, idealnym przykładem - natura go skarała tak fabrycznie przepisowymi rysami, że nadaje się na bezosobowo ładny obrazek w podręczniku, "Homo sapiens, male".
Zastanawiam się, jak to jest i czy się moje wrażenia przenoszą na większą grupę ludzi, i jak dużą, ale właśnie ta bezosobowa ładność z zalety staje mi się wadą. Jak modelkę na bilbordzie mijam bez zainteresowania, tak minę plakat z ładnym panem (i niczym innym przykuwającym uwagę) reklamującym nowy sezon czegokolwiek, a serial wyłączę po pięciu minutach, jeśli będzie mi się mylić obsada. Czy ta wtłoczona w takie wąskie ramy ładność nie stała się już tak dostępna, tak wszędzie obecna, że nie pełni już roli przykuwacza uwagi? A wręcz przeciwnie, bo dochodzi jeszcze myśl, że jak coś (ktoś) ładne z wierzchu, to nie ma co szukać czegoś mądrego/głębokiego w środku, bo jakby było, to by się tak nie starało być ładne na zewnątrz?

Albo wręcz raczej: charakterystyczność jest ładnością.
Nie jest ciekawe, że jeśli aktor nie jest odrysowany ze Wzoru Aktora, to od razu nazywamy go charakterystycznym? On tylko wygląda jak człowiek, wciąż taki ładniejszy człowiek z regularnymi rysami i odpowiednim makijażem, ale przynajmniej jakby go ktoś urodził, a nie wyhodował albo wyrzeźbił.

Ale botanik ma sens.
Na rozum wiem, że ma, :) to chyba przez sposób wypowiedzenia tej konkretnej kwestii: "popatrzcie, jaki zbieg okoliczności", plus ta linijka o eksperymentach się raczej prześliznęła tylko bez większego impaktu (a może to tylko ja nie zwróciłam tak bardzo na nią uwagi, bo się zachwycałam Marsem ;)). Wiele rzeczy trzeba było przyjąć dość szybko i w efekcie wyszło takie wrażenie, że to zadziwiający zbieg okoliczności. Domyślam się, że podczas czytania to mogło wypaść inaczej, przede wszystkim więcej czasu mija w głowie czytelnika od przedstawienia bohaterów do pierwszego wykorzystania ich, czyli Marka, umiejętności.

Jak już, to prędzej bym się przyczepiła, że wieźli jakieś żywe kartofle, zamiast samych liofilizowanych.
W filmie było, że to paczka na Święto Dziękczynienia (albo jakieś inne?Wydaje mi się, że to). Jestem w stanie uwierzyć, że zabrali jeden normalny posiłek na ten dzień.

Widzisz, tu wracamy do kwestii "co film dodał".
A, widzisz.

Nawet jeśli mnie łopatologiczny happy end i tak mniej przeszkadza niż Tobie. Na marginesie, film starannie omija też takie fragmenty książki
Wyraźnie nie pasują do klimatu filmu, nie? A ja bym się na nie chętnie rzuciła :)

Post a comment in response:

(will be screened)
(will be screened if not validated)
If you don't have an account you can create one now.
HTML doesn't work in the subject.
More info about formatting

If you are unable to use this captcha for any reason, please contact us by email at support@dreamwidth.org